Info
Ten blog rowerowy prowadzi Saves z miasta Bytom (Miechowice). Mam przejechane 3501.62 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.72 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj3 - 1
- 2013, Kwiecień9 - 5
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Maj3 - 6
- 2012, Kwiecień6 - 2
- 2012, Marzec3 - 3
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec7 - 6
- 2011, Czerwiec4 - 0
- 2011, Maj7 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 6
- 2010, Grudzień2 - 2
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik9 - 6
- 2010, Wrzesień14 - 12
- 2010, Sierpień18 - 13
- 2010, Lipiec14 - 10
- 2010, Czerwiec4 - 8
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2013
Dystans całkowity: | 79.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 04:01 |
Średnia prędkość: | 19.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.36 km/h |
Suma kalorii: | 1760 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 26.59 km i 1h 20m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
25.25 km
0.00 km teren
01:20 h
18.94 km/h:
Maks. pr.:39.36 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 552 kcal
Rower:Scott Aspect 60 2009
Przed siebie
Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0
Dzień zaczynam od nieszczęsnej wizyty u dentysty na miejscu okazuje się ze nic nie zaczniemy robić z zębem póki nie wrócę z rehabilitacji, ponieważ leczenie tej cholernej siódemki może i potrwać do dwóch miesięcy!!! Dentystka coś w nim grzebie, boruje? (chyba) i decyduje się na zostawienie otwartego zęba tak by powietrze dochodziło a dopiero po powrocie bierzemy się za ostre leczenie, całe szczęście na razie nic nie boli ale krater w nim mam jak na księżycu ;) A jako że przez resztę dnia nie czuję żadnego bólu to po solidnym obiedzie decyduję się na rowerowanie i tutaj zaczyna się problem bo naprawdę skończyły mi się już pomysły gdzie można pośmigać jeszcze po okolicy, więc wsiadam i jadę przed siebie. Na Karbiu decyduję się że do centrum pojadę przez Szombierki... o tak żeby było dłużej. Początek Zabrzańskiej, ruch wahadłowy, ściągnięty asfalt oraz ukochana kostka brukowa, tutaj lepiej smignąć chodnikiem tak też i robię ^_^ Dalej roweruję totalnie bez celu, zahaczam o ogród japoński, szwendam się po parku i jadę do domu ciutkę inną trasą. Po drodze wpadam w solidną błotnistą kałużę a efekt tego taki że przy najbliższej okazji trzeba będzie umyć rower :) Podsumowując na najbliższych wyjazdach trzeba zacząć powoli opuszczać granice Bytomia. Plany na jutro? Chyba totalne lenistwo i odpoczynek bo muszę być wypoczęty na nocną premierę Iron-Man'a 3 która mnie czeka w Imaxie z środy na czwartek o 00:01 hihihi już nie mogę się doczekać! :D Kategoria Samotnie
Dane wyjazdu:
30.52 km
0.00 km teren
01:31 h
20.12 km/h:
Maks. pr.:38.69 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 673 kcal
Rower:Scott Aspect 60 2009
Przejście na dietę
Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0
Tak uświadomiłem sobie że trzeba przejść na dietę wzbogaconą o duże ilości węglowodanów i tego się trzymać, bez tego nie będzie siły a siła musi być :D 6:10 dzwoni budzik... pierwsze co czuję to zerowy ból mięśni to się lubi, regeneracja przebiegła pomyślnie, jest moc :) Dwadzieścia minut później w końcu wygramoliłem się z łóżka, szybki ogar i śmiganie do Urzędu Pracy... każdy kto tam bywał wie jak jest. Strata pieniędzy na bilety, sto lat czekania żeby złożyć podpis, istna zagłada a pracy jak nie ma tak nie ma... w sumie nic nowego. W drodze powrotnej spotykam Dynia na dwóch kółkach, chwila rozmowy i śmigam na autobus. W domu nawet się nie zastanawiam czy iść na rower bo to już wiedziałem od wczoraj :) Jem śniadanie, szykuję się i odjazd.Dieta cud :D
Kierunek Żabie Doły jako że dawno mnie tam nie było jest to bardzo dobry cel. Całą podróż umilił mi niemiłosierny wiatr, momentami czuję jakbym jechał w miejscu a o rzucaniu na boki już nie wspominam... miotało mną jak szatan :D
Ciekawie wyszła ta fotka, zero photoshopa by Lumia 800 Carl Zeiss Tessar ^^
I panorama, większa pod tym linkiem
Powrót dłuższą drogą śmigam przez Szombierki jak strzała (przynajmniej tak mi się zdawało :P) zahaczam o Zabrze i ląduję w domciu, pyszne musli z jogurcikiem naturalnym na przystawkę i obiadek :) Jutrzejsze plany nie uwzględniają roweru o 10:00 kolejna nieszczęsna wizyta u dentysty i pewniacka kanałówka... wykańczają mnie powoli te wizyty.
Kategoria Samotnie
Dane wyjazdu:
24.00 km
0.00 km teren
01:10 h
20.57 km/h:
Maks. pr.:36.24 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 535 kcal
Rower:Scott Aspect 60 2009
Ostatni dzień majówki
Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 1
Majówka miała być piękna i słoneczna jak było każdy wie... Deszcz i to w takich ilościach że rowerowanie w moim przypadku całkowicie odpadało. W zamian za to cały tydzień fizycznego katowania w domu i drobne wyjścia, efekt? Dziś wstałem cały obolały... Pierwsze co robię to śniadanie i potężna dawka magnezu po tym "zabiegu" decyduję się na spokojne rekreacyjne rowerowanie, tak przed obiadkiem żeby apetyt był lepszy. Cel Księżna Góra, wsiadam na rowerek i tak to ten moment w którym można mieć wszystko gdzieś, nie przejmować się niczym tylko mknąc przed siebie, cudowne uczucie. Pogoda w miarę dopisuje jest pochmurno lecz co chwilę słońce przebija się przez te chmurzyska, mknę i cieszę sie widokiem zielonych drzew... no w końcu :) Zbliżam się do Księżnej Góry, legendarny podjazd wyciska ze mnie ostatnie poty o bólu żeber, mostka już nie wspominam bo boli i będzie boleć co zrobić pewnie kwestia przyzwyczajenia no chyba że czekająca mnie 16 maja rehabilitacja zdziała cuda... oczywiście nie wierzę w takie brednie. Ku mojemu zdziwieniu na górze świetnie położony asfalt, droga rowerowa... normalnie szok dawno mnie tu nie było ale jestem dosłownie chwilę, robię kilka zdjęć i spadam bo o 14 obiadek więc muszę czasowo się wyrobić. W drodze powrotnej trafiam na grupkę około 10 rowerzystów a pewnie i więcej, u każdego widzę sakwy więc pewnie długi dystans, lecz jako człowiek aspołeczny nie pytam skąd, dokąd, po co itd. tylko zaczepiam się pod peleton jak ninja i mknę kawałek z nimi :) 13:45 pod domem, standardowo kolejna potężna dawka magnezu i witamin oraz porządny obiad. Duszyczka hula i się cieszy ale czuję że odporność i organizm nie są w najlepszej kondycji więc regeneracyjna popołudniowa drzemka. Plany na jutro... cholerny urząd pracy i może później jakieś rowerowanie, oczywiście gdyby nie kradli rowerów w tym kraju to pewnie pojechałbym właśnie tam na dwóch kółkach. Kategoria Samotnie